Wstałam dzisiaj o dziwo bardzo wcześnie(a była sobota!). Dziewczyny jeszcze smacznie spały, a ja poleciałam się trochę ogarnąć. Kiedy wyszłam postanowiłam obudzić dziewczyny. Podeszłam do Ann.
-Ann, wstawaj-ale ona przekręciła się tylko przekręciła na drugi bok.
Tak samo było z Lily i Eleną.
-Dobra nie chcecie po dobroci wstać to zrobię to inaczej-powiedziałam i ruszyłam do chłopaków.
Weszłam do nich. Remus siedział i czytał jakąś książkę, Peter obiadał się słodyczami, Alex pisał coś na pergaminie, James leżał wyciągnięty na łóżku, a Black (jak on mnie czasami irytował) leżał nogami opartymi o łóżko na podłodze.
-Cześć chłopaki.
-Siema-odpowiedzieli chórem.
*Ciekawe czy długo to ćwiczyli*-pomyślałam.
-Słuchajcie, mam sprawę...
-Jaką?-zapytał Remus.
-Nie mogę ruszyć tych babsztyli z wyrka i potrzebuję waszej pomocy. Wiem, że potraficie obejść zabezpieczenia schodów więc pomóżcie mi... Plosie-powiedziałam udając małą dziewczynkę.
-To jak panowie?-zapytał Łapa.-Wchodzimy w to?
-No dobra.
-Dzięki.
I ruszyliśmy do naszego dormitorium. Chłopaki podeszli do śpiących.
-Radzę wam dobrowolnie wstać-powiedział Łapa- Jeśli chcecie mieć dobry dzień.
Nie poskutkowało więc wzięli i machnęli różdżkami, a z ich końca wystrzelił strumień wody.
-DORCAS!!!-krzyknęły obudzone.
-To nie ja, tylko chłopaki...
<Alex? Udobruchaj je xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz